wtorek, 7 maja 2013

Rozdzial 9 Part II Bałas się ?

Oczami Rose
Harriett usiadla na stole i zaczela opowiadać .
- Bo to było tak : Szlam na Błonia gdy nagle zauwazylam Polę i Ron'a rozmawiających. I pomyslałam ze zrobię im kawał . I podeszłam i rzucilam zaklęcie ,ktore miało ich do siebie zblizyć . No wiecie : Buzi , Buzi . I...
-I nagle nas wszystkich nas przniosło do Wielkiej Sali , mowię wam to było szybsze niż proszek Fiuu. - przerwał jej Ron
-Teraz ja mowię ! - zaperzyła się Hazz - I oni się na mnie wsciekli za to ! To nie moja wina. - oznajmiła i usiadła jeszcze wygodniej .
-A NIBY KOGO ? - zapytała Pola wstając i podchodząc z wyciągniętą różdzką do Hazz . Harriett otworzyła szeroko oczy .
- Nie moja wina że dostaliśmy szlaban ! To wy się wsciekliscie jak opętani ! Rzucaliscie zaklęciami ,ktore mogłyby mnie ,, podziurawić ,, - zadrwiła . A Pola była coraz bliżej jej .
- JA CI ZARAZ POKAŻE CO TO ZNACZY PODZIURAWIC ! - Harriett wstała i z wyciągniętą ręką ( a w dłoni miała rozdzkę ) czekała na ruch przeciwnika .
- Ej uspokoic się - Draco wstał i kazał i to szybko sprzątnąc. Już z racji ze nie chciało nam się tam siedziec pozwolilismy uzyc im czarów . Gdy skonczyli do sali wszedł Zabini . Draco zrobił mugolskiego ,,Facepalm'a,,  i popatrzył się na chwiejącego Zab.
-Ej stary - Czknął pijacko - Skonczyliscie już ? - Zasmiał się , Draco podszedł i go podtrzymał. Harriett smiejąc się ze będzie jutro miała niezla plotę wyszla z sali ,a Pola i Ron zaraz za nią . Tleniony i Diabeł spokojnym ( a Zabini chwiejnym) wyszli z wielkiej sali . Nie chciałam zostać jakoś sama o godzinie 21 w wielkim zamku więc weszłam za nimi . Jak na zawołanie usłyszałam grzmot za oknem . Smok i Diabel juz musieli skrecić na schody bo znikneli mi z oczu .
: Krzzz : Usłyszałam za sobą ale nikogo nie było.Zawrociłam i pomyślałam czy to może nie Irytek. Przeszły mnie dreszcze. Ktoś lub coś mnie obserwowało . Czułam to na skórze. Gwałtownie się odwróciłam lecz nic, a nic nie zobaczyłam. Nagle zaczeło się robić ciemno więc szybciutko wyciągnełam różdzkę.
-Lumos Maxima - powiedziałam formułe zaklęcia rozswietlającego. ALE TO NIE POMOGŁO! Dalej było ciemno. Coś z ciemności na mnie wyleciało. Wydarłam się najgłosniej jak umiałam.
-Jezu co się stało? - z zakrętu wyleciała Sydney. Odwrociłam się żeby zobaczyć co to było. Zobaczyłam czarne skrzydła.
-Wystraszyłam się kruka. - odpowiedziałam i zobaczyłam jak twarz Sydney się rozszerza z śmiechu.
-Bałaś się? Wystraszyłaś się kruka? - wypowiedziała to bardzo ostrożnie.
-Tak , koniec pytan ? - odeszłam bez zastanowienia z dalszym wrażeniem że ktoś mnie obserwuje.


-------
Wiem że kiepski i sorry że tak długo 3 komenty i kolejny już szybciej b wrociła mi wena :3

4 komentarze:

  1. Serio mugolski facepalm ?! :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Spoko, dawaj dalej. :]

    OdpowiedzUsuń
  3. Załamię cie, bo dodałam trzeci komentarz ;)
    Bardzo fajny rozdział, ale pierwszy raz czytam od ciebie coś tak krótkiego, ale i tak cie lovciam.
    Czekam na nexta, bo wiesz przeze mnie jesteś zobowiązana
    Twoja może teraz zniezawidzona, Olcia :*

    A i możesz do mnie wpadać <33

    OdpowiedzUsuń
  4. Urzekłaś mnie tym opowiadaniem. Od dziś należy do moich ulubionych ;) Czekam na next :D

    OdpowiedzUsuń