sobota, 25 maja 2013

Roździał 10 ,,To byłaś ty!,,

Oczami Draco
Rose do pokoju weszła późzniej ode mnie. Więc nie zdążyłem jej powiedzieć o tym że Zabini zbyt bardzo był pijany by mógł bez szkodowo wrócić do pokoju wspólnego Sltyherinu i teraz biedak śpi u niej w pokoju. Cała blada wchodząc do swojego pokoju zaczęła wrzeszczeć na mnie i sb w cholerę.Wściekła na cały świat wyszla. I teraz własnie tak sobie siedzię pijąc ognistą i patrząc w kominek w naszym dormitorium. Rose przyszła dopiero na wieczór.
-Poszedł już? - zapytała nie patrząc się na mnie.
-Nie, ma pewnie kaca.
- To gdzie ja mam spać! Nie chcę spać na tej kanapie - powiedziała i usiadła niespokojnie koło mnie.
-Możesz ze mną - uśmiechnąłem i się. W ułamku sekundy zarumieniła się lecz zaraz się opanowała.
-Mogłbyś pomażyc gdyby nie fakt że w moim pokoju śpi skacowany Diabeł - westchneła i zabrała mi szklankę z rąk. Wzieła pożądny łyk i odłożyła ją na stolik.
-Idę po moje ciuchy i idę spać - powiedziała władczo i odeszła. Zakład...ona będzie moja! Ale nie dla samego zakładu. Ona mi się na serio podoba....Dobry boże co ze mnie zrobiłeś?!
Rose przyszła po 30 minutach. Nie uśmiechała się i była blada.
-Co ci się stało?
-Nic, chyba nic.- odpowiedziała i wskazała mój pokój. - Idziesz?
-Nie chce mi się spać ale spokojnie nie ubolewaj, jak bardzo chcesz mogę pójść się koło ciebie położyć.
-Ile wypiłeś? - zapytała i się uśmiechnela co próbowała pokryjomu ukryć.
-Oh no nie wiem. Może z 5 szklanek. Szału nie ma, cycków nie ma, staniki nie szaleją.- Pokręciła głową i wzieła głęboki oddech.
-Widziałeś Rico?
-Pewnie się gdzieś szwęda, a co?
-O szlag! - podbiegła do mnie i złapała mnie za ręke.- Proszę chodź pomóż mi go szukać!
-Uspokój się...Nic mu nie będzie - powiedziałem zdziwiony..Przewrażliwiona wariatka.Puściła mnie.
-Wiedziałam że na ciebie nie mogę liczyć - powiedziała cicho bez emocji. Była koło drzwi gdy nagle się do niej rzuciłem.
-Gdzie idziemy szukać? - zapytałem.
- Wszędzie...
Oczami Rose
Wybiegliśmy z pokoju. Normalnie bym tak nie wariowała.Rico chodził gdzie chciał ale wizja kruka w łazience i zakrwawionego Rico w kuchni, nie sprzyjała mi
Powiedzieć to Draco?
-Nie musisz- powiedział po chwili, spojżalam na niego - już wiem. Czytałem ci przed chwilą w myślach.
-Zabije cię później - powiedziałam i szybko skręciliśmy do lochów. Draco skręcił w jedną stronę, a ja w drugą.Nigdzie go nie było...Po 30 minutach spotkaliśmy się z Draco - on też go jeszcze nie znalazł.
-Jezu gdzie on jest!! -  nagle odpowiedź spadła jak grom z jasnego nieba - Kuchnia...on jest w kuchni!- krzyknełam i udaliśmy się zaczarowanymi schodami w górę. Malfoy otworzył drzwi gdzie skrzaty robiły śniadanie na jutro.
- Sir Malfoy! - krzykneła mała skrzatka podbiegając do nas - Sir chce swój trunek? - zapytała kłaniając się nisko.
-Nie teraz - machnął na nią ręką, a ta jak zaczarowana odrazu odbiegła. Spojżałam z nieukrywanym zdziwieniem na niego ale teraz mój kochany pies był ważniejszy.
-RICO! - wydarłam się. Cisza...Weszliśmy w głąb kuchni. Tak...kuchnia w hogwarcie była naprawdę ogromna, 10 razy większa niż moje i Draco dormitorium!
-Dajcie więcej skrzydełek z gryfa - usłyszeliśmy gruby głos. Podeszliśmy bliżej. Za wielkim stołem, na którym leżała : sałata,mąka,dynia,skrzydełka i wiele innych potraw, leżał grubiutki Rico.
-Zabije kundla - powiedziałam i rzuciłam się na psa. - Ty mały,głupi i gruby psie!! Jak mogłeś gdzieś tak długo iśc nie mówiąc mi tego!
-Przez kilka dni nie zwracałaś na mnie uwagi! - krzyknął Rico oburzony
-Nie pyskuj! Wracamy do dormitorium - wziełam go na ręcę i wyszliśmy z kuchni. Nie doszlismy do konca korytarza gdy usłyszałam szept:
-Skręć w lewo...- podałam Rico, Draco.Popatrzył się na mnie z zdziwieniem lecz wziął go i skręcił w drugą stronę.Wziełam głęboki oddech i skręciłam. Za zarkętem stała odwrócona do mnie postać. Może uda mi się jeszcze zwiać?
-Nawet o tym nie myśl - powiedział damski głos, a postać się odwróciła.
-SYDNEY?! - krzyknełam i złapałam się za nogi.
-Nie wydzieraj się bo Filch przyjdzie.Miałam wizje i myśle że musisz ją usłyszeć - powiedziała poważnym i smutnym tonem

----
Spokojnie już koncze blog'a za pare rozdziałów w ktorych w koncu będzie sie coś działo *__* Braaanoc

wtorek, 7 maja 2013

Rozdzial 9 Part II Bałas się ?

Oczami Rose
Harriett usiadla na stole i zaczela opowiadać .
- Bo to było tak : Szlam na Błonia gdy nagle zauwazylam Polę i Ron'a rozmawiających. I pomyslałam ze zrobię im kawał . I podeszłam i rzucilam zaklęcie ,ktore miało ich do siebie zblizyć . No wiecie : Buzi , Buzi . I...
-I nagle nas wszystkich nas przniosło do Wielkiej Sali , mowię wam to było szybsze niż proszek Fiuu. - przerwał jej Ron
-Teraz ja mowię ! - zaperzyła się Hazz - I oni się na mnie wsciekli za to ! To nie moja wina. - oznajmiła i usiadła jeszcze wygodniej .
-A NIBY KOGO ? - zapytała Pola wstając i podchodząc z wyciągniętą różdzką do Hazz . Harriett otworzyła szeroko oczy .
- Nie moja wina że dostaliśmy szlaban ! To wy się wsciekliscie jak opętani ! Rzucaliscie zaklęciami ,ktore mogłyby mnie ,, podziurawić ,, - zadrwiła . A Pola była coraz bliżej jej .
- JA CI ZARAZ POKAŻE CO TO ZNACZY PODZIURAWIC ! - Harriett wstała i z wyciągniętą ręką ( a w dłoni miała rozdzkę ) czekała na ruch przeciwnika .
- Ej uspokoic się - Draco wstał i kazał i to szybko sprzątnąc. Już z racji ze nie chciało nam się tam siedziec pozwolilismy uzyc im czarów . Gdy skonczyli do sali wszedł Zabini . Draco zrobił mugolskiego ,,Facepalm'a,,  i popatrzył się na chwiejącego Zab.
-Ej stary - Czknął pijacko - Skonczyliscie już ? - Zasmiał się , Draco podszedł i go podtrzymał. Harriett smiejąc się ze będzie jutro miała niezla plotę wyszla z sali ,a Pola i Ron zaraz za nią . Tleniony i Diabeł spokojnym ( a Zabini chwiejnym) wyszli z wielkiej sali . Nie chciałam zostać jakoś sama o godzinie 21 w wielkim zamku więc weszłam za nimi . Jak na zawołanie usłyszałam grzmot za oknem . Smok i Diabel juz musieli skrecić na schody bo znikneli mi z oczu .
: Krzzz : Usłyszałam za sobą ale nikogo nie było.Zawrociłam i pomyślałam czy to może nie Irytek. Przeszły mnie dreszcze. Ktoś lub coś mnie obserwowało . Czułam to na skórze. Gwałtownie się odwróciłam lecz nic, a nic nie zobaczyłam. Nagle zaczeło się robić ciemno więc szybciutko wyciągnełam różdzkę.
-Lumos Maxima - powiedziałam formułe zaklęcia rozswietlającego. ALE TO NIE POMOGŁO! Dalej było ciemno. Coś z ciemności na mnie wyleciało. Wydarłam się najgłosniej jak umiałam.
-Jezu co się stało? - z zakrętu wyleciała Sydney. Odwrociłam się żeby zobaczyć co to było. Zobaczyłam czarne skrzydła.
-Wystraszyłam się kruka. - odpowiedziałam i zobaczyłam jak twarz Sydney się rozszerza z śmiechu.
-Bałaś się? Wystraszyłaś się kruka? - wypowiedziała to bardzo ostrożnie.
-Tak , koniec pytan ? - odeszłam bez zastanowienia z dalszym wrażeniem że ktoś mnie obserwuje.


-------
Wiem że kiepski i sorry że tak długo 3 komenty i kolejny już szybciej b wrociła mi wena :3